Po dwóch tygodniach walki przekraczamy progi domu… – opis dumnej mamy A.

Dumna mama A. również postanowiła podzielić się z nami swoją historią porodową. Zachęcam do przeczytania…

W ostatnim czasie było tutaj opowieści o porodach w Magicznych Dniach jakie są Święta. My dostaliśmy troszkę inny, ale równie magiczny prezent Świąteczny od lekarzy bo nasza Malutka została wypisana do domu właśnie przed Świętami. Mamy pierwsze, wspólne Święta. Z naszą Kruszynką.
Nasz poród nie należał do łatwych. Byłam prawie tydzień po terminie. Przyjęta do szpitala na oddział patologii 6.12. Badanie, ktg, dzień spędzony na oddziale. Po badaniu zapadła decyzja by następnego dnia założyć cewnik. A już zaczęliśmy myśleć, że będziemy mieć Mikołajkę. 7.12. Rano założyli cewnik, popołudniu zaczęły się lekkie bóle i skurcze, wieczorem o 19 podłączona do ktg. Coś zaczyna się dziać, ale to jeszcze nie to. Z porodówki z powrotem na patologię, nocka nawet przespana. 8.12. Rano cewnik wyjęty, rozwarcie na dwa luzner palce, usłyszałam, że jestem obiecująca. Wysłali mnie na trakt porodowy razem z 10 innymi kobietkami. Każda po kolei podłączona do kroplówki. Ja jeszcze musiałam mieć podany antybiotyk bo Gbs dodatni. Tak też się stało. Jedna kroplówka by się wzmocnić elektrolitami, antybiotyk i w końcu oksytocyna. Ktg, spacerki z kroplówką, skurcze się zaczęły. O 12 przebite wody płodowe i były czyste. Kroplówka dalej leci. Kobiety po kolei rodzą słychać w korytarzu krzyki. Popołudniu skurcze coraz mocniejsze i już co około 5 min, ale rozwarcie nie postępuje. Dwa zastrzyki w pośladki. Godzina 19 zmiana dyżuru a ja dostaję relanium by odpocząć. Łzy bezsilności, nie poradzę sobie z porodem. Wszystkie kobietki dzisiaj urodziły a ja taka boroczka zostałam sama. Godzina 21 druga kroplówka, kolejne dwa zastrzyki. I pada hasło ‚wody zaczynają się robić zielonkawe’ . Podłączona zostaję pod ciągły zapis ktg. Skurcze regularne, silne ale rozwarcie nie postępuje. Godzina spędzona na piłce, rozwarcie jeszcze nie jest pełne. W końcu co skurcz to masaż szyjki. Mija północ, dalej nie umiem urodzić. Kolejny masaż. Jedna położna trzyma jedną nogę, lekarz drugą nogę i naciska na brzuch by pomóc Małej wyjść. W końcu po długich wspólnych staraniach godzina 1.10 w nocy, 9.12. Na świecie witam nasze Maleństwo. 3,490 kg i 56 cm żywej wagi ;-) ulga, że się udało. Mała zabrana, ja zaszywana i w końcu kładę się do łóżka. Przychodzi pediatra i mówi, że córcie wysyłają na Oddzial Intensywnej Terapii Noworodka. Karetka już w drodze. Godzinę po porodzie już dreptam by zobaczyć Malutką przed transportem. Łzy, złość, rozczarowanie, pretensje, bezsilność. Podejrzenia o zielonkawych wodach były słuszne, w nocy były już zielone. Crp bardzo wysokie. U Małej stwierdzono wrodzone zapalenie płuc i niewydolność oddechowa. Mała walczyła dzielnie, nie poddawała się. Wspomaganie oddychania tlenem, antybiotyk. Najgorsze dwie pierwsze doby. Ja w innym mieście ona gdzie indziej. Mąż kursuje między szpitalami. Załatwia wszystko, kupuje specjalnie pojemniczki, termos itp bym odciągała mleko. I dowozi je prawie codziennie naszej Malutkiej. W końcu dobre wieści, że stan jest już dobry. Codzienne modlitwy, prośby. Ja wychodzę do domu. Ale jak tutaj wejść do domu, gdzie wszystko przygotowane na nasz wspólny powrót ? Kolejne łzy, pretensje, pytanie czemu nie zdecydowali się na cesarskie cięcie ? ale nie mogę się załamać bo Mała mnie potrzebuje. Mąż wspiera, tuli, ociera łzy. W końcu po długich przejściach widać cień nadziei. Mała sprawuje się dobrze. W końcu usłyszeliśmy, że jest planowana do wypisu. Jechaliśmy pełni obaw ale też i nadziei, że w końcu będziemy razem. I tak oto po prawie dwóch tygodniach walki razem przekraczamy progi domu. Tak jak miało być. Lekarze z Oiomu zrobili nam prezent pod choinkę. Teraz jeszcze kilka wizyt u różnych specjalistów, ale to już pikuś w porownaniu z tym co przeszliśmy mimo, że ciąża była książkowa.

Dumna mamo, najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło! Powodzenia!
Dużo zdrówka dla Twojej córci! 

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *