Syn to opatrunek na moje rany… – opis dumnej mamy Reni

Dumna mama Renia również postanowiła podzielić się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami :-) Zapraszam do lektury!

Wiadomość o ciąży było najlepszą wiadomościa dla mmie i dla męża, przebiegała ona prawidłowo z małymi dolegliwościami. Termin mialam na 5 sierpnia dwa tygodnie wcześniej dostalam antybiotyk na leukocytoze ktorego nie znosiłam zbyt dobrze. I tak minął 5 a nawet 6 i 10 sierpień, w piątek 11 zostałam przyjęta do szpitala na oddzial patologi ciąży moja Pani doktor powiedziała że w poniedziałek dostane oxytocyne i zobaczymy co się będzie działo bo nie miałam nawet malutkiego rozwarcia i ani jednego skurczu a malemu waga wychodziła ładne 3800. 14 sierpnia o 7 rano pewnym krokiem podążyłam na porodówke szczęśliwa że zobaczę mojego upragnionego synka niestety trafiłam na położną z którą nie nawiązalam porozumienia, na dzień dobry powiedziała że nie urodze a jak już to w bólach bo nie da mi znieczulenia bo wyniki krzepliwości krwi wyszly nie za dobrze. I tak o 11 odeszly mi wody mialam wtedy 3cm rozwarcia i zaczęły sie skurcze parte a ja jako żółtodziób parłam na całego. Na szczeście postęp porodu był rozwarcie coraz większe moja lekarka prowadząca ciąże na szczęście byla na dyżurze i zagladala do mnie pocieszała że idzie bardzo szybko. O godzinie 19 byla zmiana położnych i pojawiła się położna anioł już prawie zaczynała sie druga faza porodu a ja za każdym razem jak sie otwierały drzwi czekałam wózek z przyrzadami, który się nie pojawiał, za to pojawiały się co chwilę lekarze i debatowali, że coś nie chce puścić. Po 4 skurczach podjęto decyzję o cięciu cesarskim, którego bardzo nie chciałam moim marzeniem bylo urodzić naturalnie i nawet jak synuś był długo ułożony pośladkowo to walczylam i dzięki ćwiczeniu obrócił się. Niestety to nie koniec, na sali nie mogli się wbić z znieczuleniem  za trzecim wkluciem dopiero poszło poczułam ból i szarpnięcie i zobaczyłam moje dziecko, kazali mi powtórzyć, że to syn określili że ma tak około 3800 g i zabrali Go do mojego męża. Po 20 minutach zostalam przewieziona na oddział i czekałam ma moich mężczyzn. Jak się już pojawili to zobaczylam dumę i radość na twarzy męża który oznajmił mi  że urodziłam Tobiasza który waży 4210 g i mierzy 58cm taki mały wielki człowiek który ma 5 tygodni i tylko mu jedzenie w głowie ☺ a ja skutki podwójnego porodu i fatalnego znieczulenia bardzo odczuwam, ale syn to opatrunek na moje rany.

Najlepszy opatrunek!
Dużo zdrówka dla Twojego synusia! 

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Zobacz komentarze (1):

  1. Moje maleństwo pojawilo się w idealnym momencie…. miesiąc po śmierci mojej mamy… babcia czekała z utęsknieniem na swoją wnusię jednak zabrakło czasu – nowotwór wygrał. Dziś moje kochanie ma 4 miesiące i jest dla mnie wszystkim w tym trudnym czasie . To mój promyczek słońca w życiu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *