Jak na imię? Wołam Karinka! :) – opis dumnej mamy Marioli

Dumna mama Mariola również zechciała podzielić się z nami swoją porodową historią. Jak było w jej przypadku? Zobaczcie!

Dnia 2.12.2016 poszłam do lekarza i po wykonaniu usg okazało się, że mam za mało wód płodowych i dziecko ułożone jest pośladkowo. Otrzymałam skierowanie do szpitala. Była to końcówka 36 tygodnia więc byłam spokojna. Wcześniej miałam wykonane badania prenatalne, więc wiedziałam , że z dzieckiem wszystko dobrze. Przeczekałam weekend, przygotowałam się i spakowałam. Złożyliśmy z mężem łóżeczko dla dziecka i 5.12 pojechaliśmy do szpitala na Gdańskiej Zaspie. Wykonano szereg badań i zdecydowano o tym, że polezę kilka dni na patologii ciąży. Przespałam jeden dzień wraz z nastaniem następnego dnia zażartowałam do koleżanek leżących na sali ze chyba Mikołaj o nas zapomniał… dostaliśmy śniadanie zdążyłam zjeść owsiankę po czym na salę wbiegł za-ca ordynatora i mówi: Pani tylko nic już nie je jest Pani drugą w kolejce do CC. Wpadłam w panikę. Mąż na służbie nikogo nie ma, przecież nie mogę sama z tym zostać. Dzwonie do siostry, do męża, do teściowej jest godzina 8.15. Za dwie godziny są wszyscy ze mną a ja ze strachu dostaje boli porodowych. O godzinę 11.30 biorą mnie i przygotowują do operacji. O 12 jestem na sali operacyjnej gdzie dostaje znieczulenie zewnątrzoponowe. Niestety że względu na zwyrodnienie kręgosłupa walczą pół godziny aby tego dokonać. Udało się mi  już nie czuję. Leżę i słucham kawałów jakie opowiada lekarz. Śmieje się i płaczę jednocześnie. Mówią do mnie zaraz dziecko będzie na zewnątrz. Patrzę wyciągnęli dziecko i mówią dziewczynka ale malutka. Krzyczą 2700 i 49 cm. Jak na imię? Wołam Karinka.  Mąż czeka za szybą i dostał ją na ręce. Płakał. Zaraz ja ja dostałam na skórę. Płakałam. Pojechałam na salę pooperacyjna A mała była cały czas obok mnie oraz mąż. Zaczął się wtedy piękny czas do momentu kiedy wróciło czucie.. okropny ból nie do opisania. Błagałam o coś mocniejszego bo nie wytrzymam z bólu. Dostałam morfinę. Było lepiej ale i tak bolało. Przez dwa dni strasznie cierpiałam. Ale opłacało się dla tak wspaniałego prezentu mikołajkowego. Dzisiaj Karinka ma 3 miesiące i przegania rówieśników. A pierś i mleko mamy jest dla niej najważniejsze. Gdy jest głodna to krzyczy nyyyn☺

Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło! 
Dużo zdrówka dla Karinki! 

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *