Każdego dnia dziękuję Bogu za te uśmiechy – opis dumnej mamy Joanny

Dumna mama Joanna opisała dla nas swój, możnaby rzecz, nietypowy poród. Dlaczego nietypowy? Bo bliźniaczy, bo przedwczesny i… zupełnie naturalny. Zapraszam do przeczytania :-)

Dla mnie poród nie tyle był wielkim szczęściem co jednym wielkim strachem. Będąc w 25 tygodniu ciąży bliźniaczej poszłam na kontrolne badanie do swojego ginekologa. Dobrze sie czułam, niestety badania moczu nie były dobre, przez co bedac w 25 tygodniu trafilam do szpitala na podtrzymanie ciąży, ponieważ strasznie skróciła mi sie szyjka macicy, nawet mozna powiedzieć ze praktycznie zanikła. Ze szpitala w swojej miejscowości zostałam przewieziona do innego miasta (oddalonego o okolo 150 km) o duzo lepszym oddziale neonatologicznycznym, na wszelki wypadek gdybym miala urodzic wczesniej, odkad sie dowiedzialam caly czas sie modlilam i prosilam Boga by maleństwa jak najdluzej były w brzuchu, moglam lezec przez cala reszte ciazy, tylko zeby maluchy urodzily sie w bezpiecznym terminie .. Ale malenstwa uparły sie by zrobić swoim rodzicom prezent na swieta Bożego narodzenia i 22 grudnia 2013 roku wody mi odeszly, i zaczelam rodzić. Pierwsza córeczka przyszła na świat o 3.50 z waga 750 gramów urodzona siłami natury, po czym zostałam przewieziona na sale cesarskiego cięcia, które chcieli zrobić mi lekarze przy drugim dziecku. Dziś się z tego śmieje, że moja druga córeczka uparła się ze skoro siostra wyszła naturalnie to ona tez tak wyjdzie. I po 14 minutach od pierwszego porodu o 4.04 urodzila się również naturalnie druga córeczka z waga 720 gramów. Dzięki Bogu mimo wcześniactwa małe płakały, dokońca życia zapamiętam sobie moment gdzie lekarze polozyli mi po urodzeniu male na moment na brzuchu, płacz dzieci i mój płacz. Głaskałam córeczki i przez płacz mówiłam ze ich bardzo kocham, że są silne i dzielne i że wszystko będzie dobrze. Dzieci zostały zaintubowane, i włożone do inkubatora, ja zostałam na sali gdzie mnie szyli, po czym zostałam przewieziona na sale po porodzie. Leżałam w niej 4 godziny , modląc się by małe przeżyły, nikt mi nic nie mówił co się z nimi dzieje, w końcu przyszedł lekarz z pielęgniarką, kazali mi wstać i przejść się , po czym lekarz poszedł  i została pielęgniarka. Gdy zapytałam się jej co z moimi córeczkami odpowiedziała ze gdyby się coś działo to by od razu ktoś przyszedł, że brak wiadomości to dobra wiadomość. Zadzwoniłam do narzeczonego powiedzieć mu że urodziłam, oraz do swoich rodziców, którzy przyjechali jak najszybciej mogli. Dopiero po 6 godzinach od porodu , pielęgniarki pozwoliły mi pójsc gdziekolwiek dalej niż łazienka w pokoju , i poczłapałam na oddział neonatologii by dowiedzieć się o moich małych. Ich stan był ciężki ale stabilny. Przez pierwsze dni i tygodnie gdy słyszałam ze stan małych jest stabilny dla mnie oznaczało to dobrą wiadomość, ponieważ mimo braku poprawy , ich stan się nie pogorszył. Po paru dniach po porodzie pozwolono mi dotykać małych, pielęgniarka pouczyła jak mam trzymać ręce- jedną na główce, drugą na nóżkach- by nie sprawiać bólu małym , których skóra była strasznie cieniutka. Cieszyłam się wtedy jak dziecko. Tak samo wielką radość sprawiało pierwsze przewinięcie małych ;) gdy małe były na Cpap-ie (taka specjalna maseczka na twarz, która wspomaga oddychanie takich wcześniaczków – dopisano: DumnaMama) i pozwolono mi kangurować, wielkie szczęście móc dziecko trzymać na rękach. to są momenty których nie zapomnę do końca życia, które sprawiają że łezka kręci się w oku. W końcu po 3,5 miesiącach spędzonych w szpitalu, zabraliśmy małe do domu. Dziś małe mają już 9 miesięcy, zdrowo się rozwijają, mało płaczą, bardzo dużo się uśmiechają. Każdego dnia dziekuję Panu Bogu za te uśmiechy, uwielbiam zmieniać im pieluszki, nawet wstawanie co 3 godzinny na jedzenie w nocy nie było takie straszne, dziś małe przesypiają mi całe noce ;)

Joanno, gratuluję podwójnego szczęścia! Szkoda tylko, że córeczkom tak śpieszyło się na świat, ale najważniejsze, że są zdrowe i teraz kolorują Twoje życie!
Życzę dużo zdrówka i nieschodzącego uśmiechu z ich twarzy :-)

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *