Ból znika jak za dotknięciem magicznej różdżki… – opis dumnej mamy Moniki

Dumna mama Monika również postanowiła podzielić się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami i pozytywnym przesłaniem na końcu :-) Zachęcam do lektury!

Druga ciąża trochę nas zaskoczyła, choć bardzo chcieliśmy mieć jeszcze jedno dziecko. Pierwsze miesiace były ciężkie, mdłości i wymioty każdego dnia przypominały o maleńkiej fasolce która rosła pod moim sercem. Mieliśmy już jedną córeczkę więc teraz pasował by synuś do pary. W 13 tygodniu lekarz stwierdził że będzie „zdrowa dziewucha” :) Cieszyliśmy się bardzo że wszystko jest w porządku, a starsza córka nie mogła się doczekać kiedy będzie miała swoją siostrzyczke. Skreślała kartki w kalendarzu, a kiedy nadszedł obliczony termin porodu i nic się nie wydarzyło była bardzo zawiedziona. Ja też nie mogłam sie już  doczekać kiedy przytule moja małą kruszynkę. Zbliżały się Święta Wielkanocne i chciałam żeby nasza córeczka była już wtedy z nami. Próbowałam wielu rzeczy żeby wreszcie się zaczęło, sprzątałam, umyłam okna, chodziłam po schodach. Nic to niestety nie dawało, miałam tylko skurcze przepowiadajace, które szybko mijały. Wiedziałam że to już niedługo bo zaczynał odchodzić czop śluzowy. Każdego wieczora gdy zaczynały sie skurcze miałam nadzieję że to już, ale niestety gdy wstawałam z łóżka wszystko mijało. Nadeszła sobota- 19 marca, od rana miałam skurcze ale nie przejmowalam się zbytnio bo za chwilę mijały. Zrobiłam duże zakupy, posprzątałam dom, zrobiłam dekoracje świąteczne i przygotowałam palemke na niedzielę palmową. Cały dzień odczuwałam raz mocniejsze raz słabsze skurcze. Wieczorem gdy mąż pojechał do pracy wzięłam prysznic i położyłam sie. Pamiętam jak zażartował wtedy „poczekaj z rodzeniem aż wrócę:)” Musiała chyba  słyszeć to nasza mała,  bo skurcze zaczęły być coraz mocniejsze ale nieregularnie. O północy mąż wrócił z pracy i położył się spać, ale skurcze były już tak mocne ze o 2 pojechaliśmy do szpitala. Przyjęli mnie na oddział, przebralam się, podłączyli mnie do KTG. Po badaniu lekarz stwierdził że jest tylko 3 cm rozwarcia i trzeba czekać, więc przyszła położna i wypełnialiśmy karty. Skurcze stały się tak mocne że mogłam odpowiadać na pytania położnej, więc przyszedł ponownie lekarz powiedział że jest już 7 cm i zaprasza mnie na salę porodową. Jaka byłam szczęśliwa :) choć wiedziałam jaki ból mnie czeka. Pomiędzy skurczami czytałam od męża SMS-y, że jestem dzielna i wszystko będzie dobrze. Malutka nie kazała na siebie długo czekać. O 5 nad ranem wreszcie mogłam przytulić naszą śliczną, maleńką i zdrową córeczke. Wtedy cały ból znika jak za dotknięciem magicznej różdżki. :)

To przesłanie na końcu – meeeega pozytywne! Tak trzymaj! :-)
Dużo zdrówka dla Twoich pociech!

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *