Ciągle leciały nam łzy… – historia dumnej mamy Marleny

Dumna mama Marlena zaznacza, że jej opis może nie do końca jest opisem porodu, ale podzieliła się z nami swoją historią, aby dać nadzieję innym rodzicom…

Pojechalismy z mezem na badania prenatalne zeby ustalic plec . Ucieszylismy sie bo dowiedzielismy sie ze bedzie Syn tylko nagle lekarz ucich patrzac w monitor nie rozumielismy co tam zobaczyl i wtedy zaczol sie nasz koszmar … Lekarz powiedzial ze lewa komora serca jest dominujaca i prawdopodobnie to kardiomopatia  nie wytlumaczl co to za choroba czy da sie z nia zyc nic tylko skierowal nas na echo serca . Pojechalismy na echo uslyszelismy to samo ze to kardiomopatia ze dziecko nie dozyje porodu bo serce tego nie wytrzyma nawet nie chcial z nami rozmawiac pojechalismy do kolejnego lekarza nie chcielismy pogodzic sie z diagnoza następny lekarz powiedzial nam ze jezeli dziecko sie urodzi to bedzie konieczna operacja przeszczep serca . Syn urodzil sie w 35 tygodniu niby zdrowy wszystko bylo w normie . Nie byl badany pod kontem kardiologicznym wiec pojechalismy z dzieckiem do kardiologa i odpoczatku wszystko ze w trybie natychmiastowym do szpitala bo jest potrzebny przeszczep dopiero w szpitalu zrozumieslismy co to jest KARDIOMOPATIA ROZSTRZENIOWA.  Serce staje sie gobczaste nie jest w stanie pompowac krwi do narzadow nadaje sie tylko przeszczep . Czekalismy jak na skazanie z maluchem na wszystkie badania ciągle lecialy nam lzy dlaczego my .. az w koncu nadszedl czas na badania echa serca w sedacji i lekarka tak jezdzila po tym malym cialku i jezdzial i zamilkla i wyszla z pokoju z mezem wpadlismy w panike nie wiedzac co teraz , przyszla z prowadzaca naszego synka i w koncu sie odezwaly ze syn jest zdrowy po prostu ma obrocone serce jak odbicie lustrzane normalnego czlowieka razem z żyłami dla tego przy normalnym badaniu wychodzila komora lewa dominujaca. . Nasz syn ma teraz prawie rok jest nadal pod kontrola kardiologa jest wszystko dobrze .

Moze historia nie konczy sie na porodzie lecz chcialam sie podzielic nasza historia moze jakims rodzica da nadzieje bo my tez bylismy balismy sie najgorszego a okazalo sie calkiem innaczej .

Pozdrawiam Marlena

Marleno, dziękuję serdecznie za nadesłanie swojej historii. Masz rację – daje ona nadzieję, szczególnie rodzicom w podobnej sytuacji. Z Twojej historia wynika jedna prawda – do końca należy mieć nadzieję, do końca należy walczyć i się nie poddawać!
Dużo, dużo, duuuużo zdrówka dla synka ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *